Sam ciężar popiersia powoduje, że ma się uczucie, iż trzymamy w ręku coś nietuzinkowego, coś naprawdę specjalnego, a na potwierdzenie jest kolejny numer (w moim przypadku mieszczący się w pierwszej 300-ce na 10 000szt), mojego popiersia. Tak mojego. Bo oto właśnie wyobrażam sobie, iż trzymam w ręku popiersie szturmowca o numerze służbowym TK-2791. To napradę podniecające uczucie. Ok, ok możecie mnie posądzić, że mam wreszcie substytut samej zbroi zanim ją wreszcie złoże...no ale można uznać też, że nie będe w niej spał, a ten mały/duży szturmowiec będzie przy mnie cały czas bo postawię go sobie na nocnym stoliku. (Albo i nie bo mam kota, żywego takiego co ma kitę i cztery łapy nie takiego w głowie
). Tak więc pozostaje mi tylko polecić Wam tę replikę o laserowej jakości i oczekiwanie na sandtroopera, który ponoć ma się już niedługo pojawić. Dobrze wydane pieniądze choć niemałe. Popiersia dostępne są już w Polsce.
