Jaki był początek Twojej przygody ze Star Wars?
Moja przygoda ze Star Wars zaczęła się od tazosów w chipsach. Wtedy po raz pierwszy zetknąłem się w ogóle z całą historią. Zupełnie jej nie rozumiałem, ale obrazki na krążkach mnie fascynowały, a starsi koledzy czasem coś opowiadali. Tak się dziwnie składa, że w najbliższej rodzinie nie mam w ogóle fanów jakiejkolwiek fantastyki, więc wszystko co do mnie docierało, pochodziło od znajomych. Gdybyśmy spojrzeli przez pryzmat uniwersum Harrego Pottera, to pochodzę z rodziny Mugoli ???? Jako że jestem klasycznym polskim dzieckiem ubogich lat 90. XX w., nie miałem za bardzo dostępu do filmów i gadżetów.
Prawdziwy rozkwit pojawił się z premierą Mrocznego widma. Wtedy po raz pierwszy w moim życiu „starłorsy” były wszędzie, a przede wszystkim w szkole. Od tego momentu zaczęło się moje poznawanie tego świata i jego bohaterów. Z czasem nadrobiłem Oryginalną Trylogię i podążałem za prequelami, których to czasy (dodatkowo za sprawą seriali animowanych) najbardziej lubię. Po drodze pojawiły się komiksy i gry.
Kiedy postanowiłeś wstąpić do Legionu?
O członkostwie w Legionie myślałem po raz pierwszy w 2006 roku, gdy byłem nastolatkiem. Ale wtedy jeszcze byłem za młody, plus to nie jest tania zabawa, zwłaszcza jak się jeszcze nie pracowało. Temat zanikł, w jego miejsce po kilku latach weszło bardziej przyziemne odtwórstwo historyczne.
Impulsem do powrotu do dziecięcych marzeń było to, jak bardzo fascynuje się Gwiezdnymi Wojnami moja latorośl. Postanowiłem w 2022 roku, że spróbuję pokazać mu Star Wars od drugiej strony, jak to jest nie tylko je oglądać, czytać i w nie grać, ale też je przeżywać. Jednocześnie wróciłem do swojego pomysłu sprzed wielu lat.
Skąd taki wybór kostiumu – jesteś w końcu na razie naszym jedynym żołnierzem Armii Imperialnej?
Kostium IAT to chyba efekt zamiłowania do militariów. Ta postać,, mimo że jest z odległej galaktyki, to tak jak „nasi” żołnierze jest zielona, ma oporządzenie bazujące na „ziemskim” wojskowym i paramilitarnym. To wszystko łączy moje zainteresowania: umundurowanie wojskowe i Star Wars.
Czy masz w planie kolejne kostiumy?
Głowa jest pełna marzeń, mam już kilka planów, a największy to robić kolejne postacie w ramach mojego Detachmentu, Special Operations.
Jesteś pracownikiem Muzeum Uzbrojenia. Przyznaj się – skąd się wzięła Twoja miłość do wojskowości?
Zgadza się. Zamiłowanie do militariów również jest efektem dziecięcych fascynacji, w tym wypadku głównie serialu Czterej pancerni i pies, który oglądałem chyba milion razy. Znam go na pamięć, ale mimo to nie przepuszczam okazji, gdy mogę zobaczyć któryś odcinek. Załapałem się jeszcze na zabawy w załogę „Rudego” i udawanie bycia czołgistą.
Po drodze była klasyczna zabawa żołnierzykami, aż w okresie liceum za sprawą świetnego nauczyciela i wychowawcy jednocześnie odkryłem że historia jest mi najbliższa, ale ta najnowsza. Dodatkowo, jak już wcześniej wspomniałem, w moim życiu pojawiło się odtwórstwo historyczne, w które zaangażowałem się na wiele lat, realizując swoje zainteresowania. Bycie rekonstruktorem to nie tylko przebieranki, to raptem efekt finalny żmudnej pracy, badania umundurowania, wyposażenia i uzbrojenia danej formacji w danym okresie i sytuacji. To, co robi prawdziwy rekonstruktor w odróżnieniu od statysty, stanowi historię na osobny długi tekst. W każdym razie, jest to zajęcie, które z pozoru wygląda na banalne. W moim wypadku zgromadzona wiedza i doświadczenie pozwoliły na to, że mogłem rozpocząć pracę w muzeum. Weekendowa popularyzacja historii zamieniła się w sposób na życie. Z pełną odpowiedzialnością zawsze stwierdzam, że moja praca jest jednocześnie moją pasją.