Prowadzisz na Fejsie stronę Star Wars Retro… Aż tak dawno się to zaczęło?

Dawno, dawno temu w małym mieście Ełku znajdowało się kino „Zorza”. Niby nic niezwykłego, jednak tam, w sali kinowej z drewnianymi, niewygodnymi krzesłami, zaczęła się moja przygoda z Gwiezdnymi wojnami. Kiedy jako mały chłopiec zostałem zabrany przez brata do kina na Imperium kontratakuje, nie spodziewałem się, że film wywrze na mnie takie wrażenie i stanie się częścią mojego życia. Po kilku latach, głód podsycony pojawiającymi się wiadomościami na temat kolejnej części, udałem się tym razem do kina „Polonia” na pierwszy seans Powrotu Jedi w mieście. Nie było łatwo, kolejka do kasy była ogromna, a miejsca ograniczone. Okazało się, że zainteresowanie filmem było tak duże, że pracownicy kina zdecydowali się wpuszczać na seans dodatkowe osoby, ale bez miejsc siedzących. Widzowie nadliczbowi musieli zadowolić się schodkami. Przy takiej ilości osób „moc” było czuć w całym kinie. Na pierwszą nakręconą część, tj. epizod czwarty, dane mi było poczekać do roku 1989. Był to rok, w którym Telewizja Polska wyemitowała po raz pierwszy Nową nadzieję na małym ekranie. Przypomnę, że były to czasy, gdzie nie wszyscy jeszcze mieli kolorowe telewizory, więc sąsiad musiał znieść grupkę małolatów wpatrzonych w ekran kolorowego telewizora.
Wiele osób po obejrzeniu filmu zaczęło swoją kolekcjonerską pasję od zbierania rozmaitych gadżetów związanych z Gwiezdnymi wojnami i dokładnie tak samo było ze mną. To czasy, kiedy asortyment w naszym kraju należał do dość ubogich i często najbardziej dostępnymi rzeczami były materiały prasowe (szczególnie w małych miastach). Kupowało się gazetę, w której był jakiś fotos bądź artykuł, a następnie wklejało go do specjalnie przygotowanego w tym celu zeszytu. Tak oto z dnia na dzień ilość „wycinków” rozrastała się, zapełniając przy tym puste kartki brulionów i tworzyła wspaniały katalog ze zdjęciami. Dzisiaj takie zeszyty są unikatami, a większość kolekcjonerów nie chce się ich pozbywać z sentymentu. To dla wielu z nich dzieciństwo, wspomnienia, marzenia i przygoda.

Pomimo upływu tylu lat, od pierwszego spotkania z Gwiezdnymi wojnami fascynacja filmem pozostała w moim sercu, chociaż może w troszkę zmienionej formie. Kiedy byłem małym chłopcem, traktowałem to bardziej jak zabawę. Dzisiaj to hobby, odskocznia od codziennych problemów czy pracy. Fajnie jest znaleźć chwilę przyjemności po ciężkim dniu i zagłębić się w świat Gwiezdnych wojen. Moja kolekcja powiększyła się o kolejne unikaty, takie jak figurki, fotosy, winyle i to właśnie te rzeczy można znaleźć na moim fanpage’u Star Wars Retro.
Skąd pomysł, by dołączyć do Legionu?
Sama myśl o posiadaniu stroju przewijała się gdzieś tam w mojej głowie przez dłuższy czas. Niestety, nie miałem ani funduszy, ani pojęcia jak do tego się zabrać. Dopiero z biegiem czasu, kiedy poznałem pewnych ludzi, pojawiły się nowe możliwości i w 2012 roku dołączyłem do PG jako imperialny gwardzista. Nie ukrywam, że najbardziej lubię eventy charytatywne i to one są moim priorytetem. Czasami wizyty w szpitalach są bardzo trudne, jednak uśmiech dzieciaczków, pojawiający się na twarzach podczas wizyt, jest bezcenny. Cieszę się, że od czasu do czasu mogę wziąć udział w takich akcjach i podarować odrobinę radości innym. Jako wieloletni krwiodawca staram się co roku zorganizować World Blood Drive. Jest to taki jeden dzień w roku, gdy koledzy z całego świata łączą swoje siły i zachęcają do oddawania krwi oraz promują Gwiezdne wojny.

Poleciłbyś swój kostium komuś, kto zaczyna przygodę z kostiumami?
Oczywiście. Im więcej imperialnej gwardii, tym bezpieczniejszy nasz ukochany Imperator Palpatine!
No ale tak na poważnie, to zdecydowanie polecam ten strój. Wykonanie nie jest zbyt skomplikowane i każda krawcowa z powodzeniem da radę taki uszyć. Najtrudniejszą do zdobycia i najdroższą częścią kostiumu jest niestety hełm. Na plus oczywiście przepiękna czerwień. Zainteresowanych zapraszam na nasze legionowe forum, gdzie można znaleźć sporo informacji na temat tego oraz wielu innych kostiumów.

Działasz nie tylko w Legionie, ale również w jego rebelianckim odpowiedniku… To w końcu natura porządnicka, czy buntownicza?
Myślę, że równowaga musi być. Staram się być uczciwym i porządnym obywatelem Imperium, jednak czasem buntownicza natura daje znać o sobie i wtedy czas na rebelię 😉
Zdjęcia z Twoim udziałem stają się memami. Skąd Ty bierzesz natchnienie?

Faktycznie, jedno zdjęcie obiegło świat w różnych wersjach, ale szczerze powiem, że nie pamiętam, kto wpadł na pomysł pływania na tratwie w strojach. Jak się ma grupkę zwariowanych (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) ludzi wokół siebie, to wystarczy chwila, aby stworzyć coś ciekawego. Zrobiliśmy już kilka fajnych zdjęć i jedno jest pewne – będą kolejne. Skoro te obrazki wywołują u ludzi uśmiech, to czemu ich nie robić?